Tyniec (rekord dzienny i rekord średniej V)
Niedziela, 5 czerwca 2011
· Komentarze(7)
Kategoria 50>km, Integracja
Dziś było upalnie już rano. Razem z mamą i tatą pojechaliśmy z samego rana do Tyńca.
Już było gorąco a ja na prostych odcinkach przekraczałem kilka razy prędkość 30 km/h. Co kilkanaście minut nawadnialiśmy organizm. Na trasie było już dużo rowerzystów, ale jeszcze nie aż tak dużo jak zazwyczaj w weekend.
W godzinę i trzydzieści minut zajechaliśmy do Tyńca. Tam na "Przystani Pod Lutym Turem" zjedliśmy zapiekankę a tato i mama wypili pyszną kawę.
W samo południe ruszyliśmy w drogę powrotną, jechaliśmy pod wiatr, więc tato nauczył mnie jak jechać za kimś "na kole" utrzymywałem się cały czas w okolicach 20-22km/h. Cały wyjazd zajął nam brutto 4,5 godziny a netto tak jak na liczniku.
Tato nakręcił film, ale z boku kadru cały czas jest jego owłosiona ręka, dlatego filmu nie publikujemy :-)
To jest w tym roku rekord dzienny i rekord średniej.
118/300
Już było gorąco a ja na prostych odcinkach przekraczałem kilka razy prędkość 30 km/h. Co kilkanaście minut nawadnialiśmy organizm. Na trasie było już dużo rowerzystów, ale jeszcze nie aż tak dużo jak zazwyczaj w weekend.
W godzinę i trzydzieści minut zajechaliśmy do Tyńca. Tam na "Przystani Pod Lutym Turem" zjedliśmy zapiekankę a tato i mama wypili pyszną kawę.
W samo południe ruszyliśmy w drogę powrotną, jechaliśmy pod wiatr, więc tato nauczył mnie jak jechać za kimś "na kole" utrzymywałem się cały czas w okolicach 20-22km/h. Cały wyjazd zajął nam brutto 4,5 godziny a netto tak jak na liczniku.
Tato nakręcił film, ale z boku kadru cały czas jest jego owłosiona ręka, dlatego filmu nie publikujemy :-)
To jest w tym roku rekord dzienny i rekord średniej.
118/300