Razem z tatą wracaliśmy od babci, pierwszy raz wyjechałem pod górę w Marszowicach - dość stromy podjazd prawie kilometrowy, dzięki motywacji taty dałem radę wyjechać. Dalej okolicznymi wsiami dojechaliśmy do Nowej Huty.
Na ten dzień składają się 3 wyjazdy. Najpierw rano jak się obudziłem zjadłem śniadanie i okazało się, że taty już nie ma, pojeździłem kilkanaście kółek pod blokiem. Jak wróci będzie zaskoczony moim licznikiem i był!!! Drugi wyjazd to wycieczka Bobin – Czajęczyce – Koczanów – Biskupice – Łapszów – Włostowice – Koszyce i powrót. Na tej trasie były dwa podjazdy, tato powiedział, że 7% i 8% ale ten drugi był długi.
Pojechaliśmy z tatą i Przemkiem na Bulwary Wiślane, usiedliśmy na barce, aby ustalić pewne sprawy. A potem wracaliśmy ul. Floriańską i tunelem pod dworcem.
Na ulicy Floriańskiej tuż przy Bramie F. wykonali taki ciekawy odlew miniatury Starego Miasta.
Dziś było upalnie już rano. Razem z mamą i tatą pojechaliśmy z samego rana do Tyńca. Już było gorąco a ja na prostych odcinkach przekraczałem kilka razy prędkość 30 km/h. Co kilkanaście minut nawadnialiśmy organizm. Na trasie było już dużo rowerzystów, ale jeszcze nie aż tak dużo jak zazwyczaj w weekend. W godzinę i trzydzieści minut zajechaliśmy do Tyńca. Tam na "Przystani Pod Lutym Turem" zjedliśmy zapiekankę a tato i mama wypili pyszną kawę. W samo południe ruszyliśmy w drogę powrotną, jechaliśmy pod wiatr, więc tato nauczył mnie jak jechać za kimś "na kole" utrzymywałem się cały czas w okolicach 20-22km/h. Cały wyjazd zajął nam brutto 4,5 godziny a netto tak jak na liczniku. Tato nakręcił film, ale z boku kadru cały czas jest jego owłosiona ręka, dlatego filmu nie publikujemy :-) To jest w tym roku rekord dzienny i rekord średniej.
Na rowerze jeżdżę 31.03.2010 r. Od tej pory jeżdżę z tatą Robertem - robin.bikestats.pl i mamą - niezrzeszoną. :)
Tato założył mi blog.
W 2010 r. brałem udział w IV Karpackim Maratonie Rowerowym w Nowym Sączu oraz II Kolarskiej Majówce w Wieliczce na której zająłem 5 miejsce w kategorii 7-8 lat.