Tyniec

Środa, 25 sierpnia 2010 · Komentarze(3)
Kategoria 30>km
Dziś pojechałem z mamą i tatą do Tyńca.

Pogoda była bardzo wietrzna. Wiało tak bardzo, że w drodze powrotnej 10 km przejechałem w 25 minut, to powyżej mojej średniej.
Trasa zaczęła się od Dąbia Bulwarami Wiślanymi przez tor kajakowy do Tyńca.

Przy torze kajakowym spotkaliśmy kolegę taty - Daniela(bananafrog), przygotowywał się przed sobotnim maratonem, pomimo tego chwilę z nami porozmawiał.

Dziś wycieczka była zdecydowanie krótsza niż w poniedziałek, dlatego nie byłem bardzo zmęczony.

W drodze do Tyńca © robin

Kładka przy a4

Poniedziałek, 23 sierpnia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria 50>km, CITY
Przed końcem wakacji chciałem zrobić jakiś tour dłuższy niż wszystkie inne. Mama nie pojechała z nami, bo plany w pracy się jej zmieniły, pojechaliśmy tylko we dwójkę tato i ja.

Przejechałem praktycznie wzdłuż całego Krakowa. Podczas wycieczki zobaczyłem m.in.: Wawel ze Smokiem Wawelskim, Hotel Sheraton, Jubilat, Klasztor Sióstr Norbestanek, Klasztor Kameduły, Zamek w Przegorzałach, Kładkę Bernatka i Kładkę przy A4. Praktycznie widziałem już wcześniej te wszystkie obiekty, ale nie na jednej wycieczce rowerowej.
Oczywiście były inne atrakcje oprócz roweru: place zabaw oraz lody, które są nieodłączną częścią moich wycieczek rowerowych.


Kiedy przyjechaliśmy do domu okazało się, że przejechałem ponad 48 km, wieczorem rodzice poszli do sklepu na nogach a ja pojechałem rowerem, aby dokręcić do 50 km, kiedy już jechałem do domu spotkałem kolegę, z którym ścigałem się jeszcze na koniec 3 okrążenia podwórka, w tym ostatni raz wygrałem.

Tadzio i Robin © robin


Kładka przy a4 © robin


Tadzio na wałach © robin


Zdjęcia wykonał robin.

Podsumowując przez 6 ostatnich dni pod rząd zrobiłem 157 km.

Przed południem na rowerze

Niedziela, 22 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 10>km
O 10.00 wrócił tato, i ja na niego już czekałem.
Jeździliśmy ścieżkami rowerowymi, zaczęliśmy Al. Róż do Placu Centralnego - ścieżka wzdłuż Al. Andersa, praktycznie do ulicy Generała Okulickiego potem przejechaliśmy przez osiedle Strusia i Kalinowe aby wjechać na ścieżkę rowerową przy ulicy Stanisława Mikołajczyka, potem Obrońców Krzyża, Bieńczycka, Stadionowa. Wyjechaliśmy w K.S. Wandzie, aby zakończyć nasz wyjazd nieopodal Zalewu Nowohuckiego.

Nad Zalewem Nowohuckim © robin

Nieplanowany rekord dziennej jazdy

Sobota, 21 sierpnia 2010 · Komentarze(1)
Kategoria 30>km, CITY
Najpierw z tatą pojechaliśmy do Wilkowa pod kościół i dalej do Goszyc, potem ja pojechałem tam jeszcze raz z dziadkiem, który kupił sobie nowy rower.

Kiedy wróciliśmy do domu pojechaliśmy nad Zalew Nowohucki, potem obok Domu Jana Matejki, ul. Wąwozową do CA HTS, dalej pod Kopiec Wandy, następnie na Plac Centralny i do domu.

Dzisiaj nie planowałem pobić rekordu dziennego, ale tak wyszło. Max dst. 34 km.

Już w Krakowie!!

Piątek, 20 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 10>km
Przyjechałem do Krakowa i jeździłem po podwórku kilkanaście okrążeń, a potem z tatą pojechałem nad Zalew i tam zrobiliśmy cztery okrążenia.

Nad Rabę

Czwartek, 19 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 10>km
Cały dzień jazd. Najpierw z tatą do lasu. Potem kilkanaście kółek po podwórku.

A na koniec wycieczka nad Rabę i na koniec wakacji ostatni podjazd pod Droginię.

Po Drogini

Środa, 18 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Jazda do lasu. Wycieczka do Łęk, czyli za Kościół, a potem podjazdy do Drogini. Coraz lepiej jeździ mi się pod górę.

W terenie

Czwartek, 12 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Pojechaliśmy z robinem do lasu blisko Drogini, jechało się dobrze, miejscami dużo błota, ale udało się przejechać, wyjechaliśmy po drugiej strony lasu w Łękach na szczycie dużej góry pod którą nigdy nie wyjeżdżaliśmy, ale teraz z niej zjechaliśmy pod kościół w Drogini.
Aby nie wyjeżdżać pod górę znowu skręciliśmy w lewo w dróżkę po kilometrze droga się skończyła i zaczęło się błoto przejechane przez spycharkę, która tu chyba planuje zrobić drogę pod górę. Ubrudziliśmy się równo, ale było warto, bo trasa była technicznie trudna, mam nadzieję, że nauka nie poszła w las :-)

Kiedy już wyjechaliśmy na górę byliśmy obok domu, w miejscu gdzie wjechaliśmy w las.